Opinia Dagmary po ponad rocznej współpracy.
Całość współpracy odbywała się ONLINE.
Cel główny naszej współpracy osiągnięty! – Poprawa zdrowia i samopoczucia.
Cel poboczny to utrata tkanki tłuszczowej – 13 kg.
Cel nieplanowany – zadowolenie, satysfakcja, szczęście i kolejne sukcesy w innych dziedzinach życia. A to wszystko dzięki energii, która teraz napędza Dagmarę do przodu.
Gratulacje Dagmara za Twój wysiłek !!!
Oto słowa Dagmary – ku inspiracji 🙂
Minus 13 kg
„Kiedy myślimy o „diecie” przychodzą nam dość negatywne skojarzenia typu – wyrzeczenia, odmawianie sobie, rygor, zero przyjemności, stres, życie pod dyktando… Też tak myślałam… Kiedy ponad 10 lat żyłam z dolegliwościami brzuszno – jelitowymi przyzwyczaiłam się, że tak musi być. Nikt w tym czasie, a już na pewno nie lekarze, nie był mi w stanie pomóc. Przyzwyczaiłam się do dyskomfortu, do bólu. Nie miałam wówczas nawet wyobrażenia o tym, co dzieje się w moim organizmie, nie miałam wiedzy jak sposób odżywiania, dbania o siebie ma wpływ na całokształt mojego funkcjonowania.
Dopiero gdy przyszła diagnoza choroby Hashimoto, walka ze swoją psychiką, wykazująca typowe objawy depresji oraz nagła śmierć mojej przyjaciółki sprawiły, że zaczęłam myśleć o sobie, że to czas na zmiany. Będąc żoną, mamą, siostrą, córką, itd. nawet nie zauważamy czasem jak dużo robimy dla innych zapominając o sobie albo stawiając się właśnie na szarym końcu.
Za namową drugiej przyjaciółki, która już rok współpracowała z Kacprem – odważyłam się do niego napisać… Oczywiście najpierw było wiele wymówek typu – to dużo kosztuje, mam teraz dużo na głowie i jeszcze to, a pewnie to nic nie da… Kacper już w pierwszej rozmowie dał mi tyle wsparcia, że poczułam, że to był dobry krok. Objaśniłam mu z czym się zmagam, jaka jestem, czego się boję itd. I poczułam, że pierwszy raz od dawna mówię o sobie i kogoś to naprawdę interesuje, ktoś chce mi pomóc. Owszem- ktoś mógłby powiedzieć- za pieniądze to każdy „ładnie mówi”… Pewnie i tak, ale dalsza współpraca z Kacprem obaliła zupełnie taką teorię.
Po analizie moich badań, trybu życia, przyzwyczajeń żywieniowych ustaliliśmy wyeliminowanie alergenów tj. glutenu i laktozy… Gdy dostałam pierwszą rozpiskę diety nie spałam pół nocy. W mojej głowie było – jak ja sobie poradzę, jak ważyć te składniki, jak zrobić zakupy, żeby to jakoś poukładać, ile to wszystko zajmie mi czasu… same nazwy niektórych produktów brzmiały jak z kosmosu… Nigdy nie zapomnę pierwszego posiłku – to był omlet gryczany… Nie byłam w stanie go zjeść mając odruchy (wiadomo jakie), do tego ukruszył mi się ząb.. usiadłam i się popłakałam, w co ja się „wpakowałam”.
Dziś jak to wspominam to się oczywiście śmieję sama z siebie a omlet gryczany jest pyszny. Z czasem nauczyłam się tych tabelek, ważenie produktów i przygotowywanie posiłków nie zajmowało aż tak dużo czasu, mogę powiedzieć, że stało się takim rytmem dnia. W moim przypadku okazało się, że przyczyną dolegliwości brzusznych była nietolerancja laktozy… Kacper tak umiejętnie rozpisywał posiłki i kontrolowaliśmy moje reakcje, że przyczyna szybko wyszła na jaw… Zresztą Kacper cały czas się interesował moim samopoczuciem, cały czas trzymał rękę na pulsie, prosił o uwagi. Potrafił szybko zmienić posiłek jak tylko wspomniałam, ze nie do końca mi smakował. Powtarzał, że dieta to też przyjemność i nie może być tak, że przy tylu wyrzeczeniach dodatkowo wyczekiwany posiłek miałby być niesmaczny. Zawsze pytał na co mam ochotę, co mi się przejadło, czego chciałabym więcej. Czułam się prawdziwie zaopiekowana. I czułam, że nie mogę zawieść ani siebie ani jego.
Z każdym tygodniem czułam się coraz silniejsza, czułam, że to była jedna z najlepszych decyzji w moim życiu. Wszystko dookoła zaczęło się zmieniać. Brałam też sporo suplementów, zatem poprawił się mój stan zdrowia. Z osoby non stop chorującej stałam się okazem zdrowia- od prawie półtora roku ani razu nie byłam chora!
Kiedy wybuchła epidemia koronawirusa i wszyscy drżeli o zdrowie/życie, ja czułam, że mój organizm jest zabezpieczony, że poprzez to co jem zbudowałam sobie odporność, której nigdy wcześniej nie miałam. I wirus o dziwo jeszcze mnie nie dopadł, mimo, że tyle osób z mojego otoczenia zachorowało. Rok diety zmienił moje nastawienie do życia, do siebie samej… Efektem ubocznym było chudnięcie, ale takie zdrowe, kontrolowane. Zrzuciłam 13 kg, pierwszy raz w życiu zaczęłam się podobać sobie, zaczęłam się czuć ze sobą dobrze. Świat zaczął mieć zupełnie inne kolory. Moją zmianę dostrzegali najbliżsi. Były słowa pochwał, motywacji, wsparcia, podziwu. Ale były też zawistne słowa, nerwy, być może z zazdrości, być może tylko dlatego, że czasem tacy ludzie są wokół nas. Było ciężko odmawiać sobie a jeszcze ciężej tłumaczyć komuś, że ja nie mogę tego zjeść, nie o tej porze itd. Jak kogoś denerwowały moje „pudełka z jedzeniem” to trudno, musiał się do tego przyzwyczaić.
Były też i moje załamania, że w kółko to samo, że też mam ochotę jeść „normalnie” jak inni „normalni” ludzie, chcę czegoś niezdrowego, kalorycznego, słodkiego… Ale ja akurat mam silną wolę i nie dałam się zwątpieniu… Dziś po ponad roku i 3 miesiącach jestem z siebie dumna gorzka czekolada jest naprawdę słodka nauczyłam się zdrowych nawyków, wyszukuje zdrowych produktów, czytam o nich, sama komponuje sobie posiłki, by jeść i smacznie i zdrowo. I nie chciałabym żyć inaczej… Dotarło do mnie, że to co robię dla siebie jest jak najbardziej normalne i to ja mogę być przykładem dla innych a nie odwrotnie.
Zdrowe nawyki na dobre zagościły też w moim domu. Moja 9 letnia córka (niejadek) obserwując mnie zaczęła próbować moich potraw…I kiedy rano się budzi i woła owsiankę lub jaglankę to moje serce cieszy się podwójnie jesteśmy na etapie wyeliminowania u niej parówek, chipsów, co wydawało się niemożliwe.. Jemy dużo warzyw i owoców Ze wszystkich niezdrowych rzeczy ja zawsze najbardziej uwielbiałam chipsy.. I kiedy po tylu miesiącach je zjadłam, chcąc chyba się przekonać jak zareaguje, to najpierw była radość a potem mega wyrzuty sumienia i cały dzień było mi niedobrze..
Poczułam, że uwolniłam się od tego… już sobie wyobrażam obejrzenie filmu bez chipsów, wolę zdecydowanie podjeść wtedy orzechy. Kacper nauczył mnie nowych smaków, połączeń, które wydawały się niepasujące do siebie, podpowiadał nowinki żywnościowe, którym ja teraz próbuje „zarażać” moje otoczenie.
Dziś nie mówię słowa dieta – dziś mówię zdrowy styl życia. Nie wyobrażam sobie współpracy z kimś innym jak Kacper – jest empatyczny, cierpliwy, wspierający, zawsze zaangażowany. Zawsze czułam, że ma dla mnie czas, że kiedy czuję kryzys to mogę napisać, zadzwonić. Mimo dużej wiedzy z dziedziny dietetyki Kacper jest świetnym motywatorem, coachem i tak po prostu przyjacielem. Będę go polecać każdemu!”
